Kochani, bardzo Was przepraszam za ciszę na blogu. Miałam
dość intensywny okres, może kiedyś jak dojrzeję do tego by wypowiedzieć głośno,
co się dzieje, podzielę się z Wami.
Teraz, odkąd jestem uziemiona przez gips na nodze i okupuję
cały czas kanapę w salonie, nie mam już żadnych wymówek. Siadam i piszę;)
Dziś przychodzę z kosmetykami, które udało mi się zużyć.
Część już miałam okazję testować i to kontynuacja, ale jest też kilka nowości.
Zapraszam do czytania
1. Szampony do włosów
- ANDRELON KOKOS BOOST szampon zwiększający objętość.
Wielokrotnie już pisałam o produktach tej marki i często do niej wracam, bo
bardzo je lubię. Nie są drogie, ale moje włosy je uwielbiają
- L'OREAL PARIS ELVIVE ESTRAORDINARY OIL szampon do włosów
suchych. Według producenta jest to szampon odżywczy, ale moje włosy wybitnie go
nie lubią. Wcale ich nie odżywia, mam siano na głowie po nim, ciężko się
rozczesują. Dałam mu drugą szansę, ale u mnie kompletnie się nie sprawdza.
Chyba ta marka pójdzie w odstawkę;)
- NIVEA INTENSE CARE&REPAIR nie zachwyca, musiałam
wykorzystać zapasy, które kiedyś kupiłam i wiem, że już nigdy do niego nie
wrócę
- GOLDWELL DUALSENSES RICH REPAIR dostałam od mojego
fryzjera. Bardzo ciekawy był ten
szampon. Miałam bardzo ładne i błyszczące włosy po nim, i nie było większych
problemów z rozczesaniem, choć często stosowałam odżywkę do lub bez spłukiwania
(przy włosach do pasa to konieczność;))
2. Odżywki do włosów
- L'OREAL PARIS ELVIVE ESTRAORDINARY OIL odżywka do
spłukiwania, oblepiała ona moje włosy, przez to szybko się przetłuszczały i
były oklapnięte. Jak szampon wyżej, nie zachwyciła
- L'OREAL PARIS ELVIVE do włosów farbowanych, kiedyś bardzo
lubiłam tą markę, ale teraz już coraz rzadziej po nią sięgam, chyba, że jest
promocja;)
- NIVEA CARE&REPAIR odżywka do spłukiwania, włosy szybko
się przetłuszczały i puszyły. Wcale nie odżywiała moich suchych, przez problemy
skórne włosów. Można by rzec, że kolejne wyrzucenie pieniędzy w błoto, ale
wykorzystać trzeba;)
- ANDRELON DELUXE COLOUR&SHINE bardzo lubię serię
Deluxe, ale jeden wielki minus jest za to, że jak się kończy nie da się
wycisnąć zawartości. Nie wiem czy to jest wina moich chorych dłoni, że nie mają
siły, czy inni też sobie nie radzą. Nie wiem;) Według mnie opakowanie na
szampon jest ok, ale na odżywkę powinno być inne;)
- ANDRELON LEVENDIGE KLEUR odżywka do włosów farbowanych z
ekstraktem z brzoskwini. Pisałam już wielokrotnie o tej marce i za każdym razem
jestem zadowolona
- GLISS KUR SHEA CASHMERE odżywka bez spłukiwania. Co jakiś
czas Gliss kur u mnie gości i mimo że jest kiepski wybór rodzajów w kraju
tulipanów udało mi się kupić niemiecką wersję i była super. Polecam. Nigdy się
jeszcze nie zawiodłam na tej marce, jeśli chodzi o te odżywki
3. Żele po prysznic
- BALEA MELONE dostałam do testów dzięki uprzejmości Eweliny z Eveline Rasberry testuje oraz Kasi z Urodzianka.pl Mam jeszcze tonik do twarzy, ale o nim, kiedy indziej;) Konsystencja ok, łatwo
się nakładał na myjkę, kolor taki brązowo-pomarańczowy, trudny do określenia,
zapach nawet nawet, nie był najgorszy, lekko słodkawy. Można było wyczuć nutkę
arbuza. Bardzo chciałam wypróbować tą markę na sobie, bo tak wiele osób o niej pisało,
więc i ja zapragnęłam. Niestety, ale na mojej wrażliwej skórze się nie
sprawdził. Po kąpieli szybko musiałam się ratować balsamem, bo skóra była
podrażniona, swędząca i sucha potwornie. Wykorzystałam go do końca, bo szkoda
mi było go wyrzucać. Nie wiem jak inne żele pod prysznic z tej firmy się
sprawują, bo ja miałam akurat ten jeden i nie mogę się wypowiadać o reszcie. Może kiedyś jeszcze będę miała okazję testować ponownie, będę miała porównanie :)
- DETTOL PROFRESH SENSITIVE TOUCH jest żelem chroniącym
przed nieprzyjemnym zapachem wywołanym przez bakterie, nawilżającym oraz o
zrównoważonym pH i bez parabenów. Mimo że miałam wersję do wrażliwej skóry,
niestety u mnie skóra była po nim bardzo przesuszona i swędząca, nawet
zaczerwieniona. Po użyciu była nieprzyjemnie ściągnięta.
- TREACLE MOON RASBERRY KISS udało mi się skończyć tego
kolosa 500 ml. Nie lubię takich dużych pojemności, bo mi się żele szybko nudzą
i wolę zmieniać je częściej. Ale udało mi się dotrwać do końca opakowania.
Pisałam już o nim na blogu. Bardzo go lubię, zapach ma obłędny. Jednak przy tej
dużej objętości bardzo trudno było go wydostać z opakowania pod koniec, bo
butelka sztywna i bardzo kiepsko się nakładał na myjkę.
4. Pozostała pielęgnacja
-LACTACYD FRESH odświeżający płyn do higieny intymnej. Jakiś
czas temu byłam zmuszona kupić ten oto żel, bo mojego ulubionego niestety nie
było. Nie zauważyłam jakiś specjalnych jego właściwości. Ot taki zwyczajny
- OPTICARE płyn do soczewek miesięcznych, kolejne już
opakowanie zużyte. Polubiliśmy się, bo nie podrażnia moich oczu