Matka Banitka

Matka Banitka

środa, 9 listopada 2016

Denko październik 2016

Dzień dobry moi kochani! Dziś przyszedł czas na pokazanie co udało mi się zużyć w październiku. Miłego czytania i oglądania. Przepraszam za jakość zdjęć, ale pogoda u mnie kiepska, to i zdjęcia nie najlepszej jakości.

I. Pielęgnacja włosów


1 i 2.  Od lewej mój ulubieniec, szampon i obok odżywka do włosów suchych Andrelon z serii DELUXE z ekstraktem ze słodkich migdałów. Rok temu udało mi się zakwalifikować do testów tej serii do włosów i urzekła mnie. Super działanie na moje włosy, dobrze się pieni szampon, pięknie pachną a odżywka nie obciąża włosów

3 i 4. NIVEA z serii HYDRO CARE szampon i odżywka do włosów normalnych i suchych. Nic szczególnego nie zauważyłam używając ich. Takie normalne, nie powalające na kolana

5. GLISS KUR odżywka ułatwiająca rozczesywanie z jedwabiem. Odżywek tej firmy w sprayu używam od wielu lat. Mają wiele wersji, niestety w Holandii nie ma zbyt dużego wyboru, bardzo na tym ubolewam. Zawsze gdy zapomnę użyć odżywki do spłukiwania, ratuję się tą, bo niestety ale po wielu szamponach nie jestem w stanie rozczesać włosów, a te odżywki bardzo są w tym pomocne

6. DOVE NUTRITIVE SOLUTIONS, podobnie jak jej poprzedniczka, odżywka w sprayu ułatwiająca rozczesywanie włosów. Kupiłam ją z polecenia, ale się okazało, że bardzo mocno przetłuszcza mi włosy i nie końca udaje mi się moje kosmyki rozczesać, więc u mnie nie zdaje egzamin

7. ANDRELON KOKOS BOOST szampon zwiększający objętość. Darzę wielką miłością kosmetyki tej marki i często goszczą na mojej łazienkowej półce

8. DOVE OXYGEN HYDRATION maska do włosów, o bardzo przyjemniej konsystencji musu, nie obciąża włosów. Bardzo lubię do niej wracać

II.  Ciało


1. FA PARADISE MOMENTS hibiskus i masło shea. Od jakiegoś czasu żele pod prysznic tej marki nie gościły u mnie. Bardzo wysuszał moją skórę, musiałam szybko smarować się balsamem, żeby przestać się drapać, u mnie takie najszybciej wysychające miejsca to przedramiona i łydki, gdzie często drapię się do krwi. 

2. NIVEA CARE&ORANGE mleczko bambusowe i zapach pomarańczy. Nivea też już jakiś czas u mnie nie było, dostałam go w prezencie. Też bardzo wysuszał moją skórę, jak FA. Będę musiała szukać innych żeli pod prysznic dla siebie, bo te dwa ewidentnie mi nie służą

3. DOVE ESSENTIAL balsam do ciała do skóry wrażliwej. Świetnie nawilża, szybko się wchłania, ma delikatny zapach, nie pozostawia tłustej skóry tylko odpowiednio nawilżoną. Bardzo mi podpasował. Moja skóra się z nim bardzo polubiła 


III. Pozostała pielęgnacja 


1. CHILLY żel do higieny intymnej, bardzo go lubię i często sięgam po niego w sklepie

2. KRIUDVAT OPTICARE płyn do soczewek miesięcznych miękkich

3. ODOREX dezodorant o świeżym delikatnym zapachu

4. ETOS krem do stóp  z olejkami nawilżającymi i masłem shea. Bardzo przyjemny krem do stóp

5. GARNIER płyn dwufazowy do demakijażu oczu, także wodoodpornego. Raz kupiłam sobie jeden tusz właśnie wodoodporny i bardzo ciężko się go zmywało, płyn sobie nie poradził, musiałam mleczka użyć, ale rano i ta miałam pandę pod oczami. Tusz się nie sprawdził, więc nie testowałam więcej. Płyn do demakijażu Garnier nie zawsze sobie radzi, czasem rano mam jeszcze ślady po tuszu. Nie jestem nim zachwycona. Plus jest taki, że nie podrażnia moich oczu i nie gryzie się z moimi soczewkami

6. ETOS HYDRA EYE CREAM z substancją łagodzącą podrażnienia oraz masłem shea do każdego typu cery. Bałam się jak go kupowałam, że mnie uczuli. Okazało się że nie i moja skóra go polubiła. Świetnie nawilża i nie podrażnia delikatnej skóry wokół oczu i przynosi ulgę

piątek, 4 listopada 2016

Tonący brzytwy się chwyta, czyli słów kilka o egzemie

Kiedy ma się tak silne problemy skórne na dłoniach jak ja, to się szuka wszystkiego, co tylko pomoże lub uśmierzy ból na skórze. Bo tak, zajęta egzemą skóra boli, piecze, bardzo swędzi.

Zaczyna się niewinnie od malutkich kropeczek wypełnionych płynem, które mocno swędzą.  Egzema zaczyna się roznosić na większym obszarze, i nawet nie wiesz, kiedy zajmuje prawie całą dłoń. Wydaje się, że przejdzie, że zniknie, że nie będziesz musiała znowu przez to przechodzić. I tak z jednego palca zaatakowane ma się trzy, potem 6, (więc jest już na drugiej ręce), aż nagle nie masz na dłoniach kawałka zdrowej skóry. Będzie tylko chora, łuszcząca się, sucha i pękająca skóra. Ale to jeszcze nie koniec. Na dodatek paznokcie jak wyrastają z palca już się od palca rozdwajają. Wygląda to tragicznie. Malujesz paznokcie nie po to by ładnie wyglądały, ale by ukryć te szpecące bruzdy, które na nich powstały, bo to jedyny sposób, na jako takie zamaskowanie ich. Kiedy egzemie jest mało skóry na dłoniach rozsiewa się wszędzie. Miałam tą zmorę już na przedramionach w postaci suchych czerwonych plam, na powiekach, jako jedna, wielka sucha skorupa i na linii włosów na twarzy, gdzie skóra nie dość, że była sucha, to się mocno łuszczyła. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie można jej opanować.

W Holandii nie można iść sobie prywatnie do lekarza. Służba zdrowia jest prywatna, ale trzeba mieć skierowanie od lekarza rodzinnego, żeby się udać do specjalisty, A takowe dadzą dopiero jak wyczerpią pomysły i nie będą mogli sami pomóc w danym przypadku. Czyli dostawałam różne maści i specyfiki na dłonie, ale niestety nic nie pomagało.

Dostałam sterydów tyle, że nie umiem zliczyć. Przez rok walczyłam z ciągle pogarszającą się skórą i na prawdę nic nie pomagało. Dermatolog chciał już zastosować prednizon, czyli najsilniejszy ze sterydów, ale się przestraszyłam długiej listy skutków ubocznych. Jednak dał mi bez przekonania, co prawda, maść z dziegdźciem, naturalną, bezpieczną nawet dla niemowląt. Jednak zanim ją odebrałam ją z apteki, pojechałam do Polski i skonsultowałam się z dermatologiem z mojego rodzinnego miasta. Był bardzo zdziwiony, że tak silne sterydy, jakie dostałam mi nie pomagały. Mówiłam mu o tej maści, na którą czekam i że się panicznie boję prednizonu, który najprawdopodobniej mam mieć przepisany. Dostałam od niego jeden zastrzyk, po tygodniu przyszłam na kontrolę i ręce były w dużo lepszej kondycji, ale jak później przeczytałam była to pochodna prednizonu. Niestety nie posłuchał mnie. Przepisał mi lek, którego bardzo bałam się brać. Na szczęście, skończyło się  tylko na dodatkowym owłosieniu na twarzy. Lek działał dwa tygodnie, jak wróciło to nie mogłam się pozbierać. Egzema wróciła z potrójną mocą. Nigdy więcej nie pójdę już do tego lekarza. Po powrocie do Holandii odebrałam maść, która się okazała zbawienna na moją skórę, bo super natłuszczała. Cały czas ją używam (moja skóra nie toleruje żadnych drogeryjnych kremów do rąk), choć egzema wraca.

Najgorsze jest to, że  może cię uczulić, podrażnić wszystko. Ostatnio nakładałam na noc maseczkę na twarz i wstałam rano z egzemą na dłoni, którą nakładałam maskę, a na twarzy żadnego zaczerwienienia nawet ;) Kupiłam sobie krem po oczy z tej samej serii co mój ulubiony krem do twarzy i na drugi dzień po pierwszej aplikacji wstałam z zapuchniętą i mocno zaczerwienioną powieką.

Choroby skóry nie są przyjemne dla ich posiadacza, ale najgorszą rzecz jaką można usłyszeć od znajomej osoby, która była u ciebie na kawie kilka dni wcześniej: Ania zaraziłaś mnie!!!!! Żadne tłumaczenie nie pomogło, że egzemą nie można się zarazić, bo jest na tle alergicznym lub ewentualnie genetycznie, można przekazać potomstwu. Jakoś moi rodzice jak byli u nas czy my u nich, się nie zarazili. Nawet mój mąż i syn mieli czyste skóry. A ona akurat po podaniu jej jednego kubka kawy była chora;) Po jakimś czasie się okazało, że to, co koleżanka wzięła za moją egzemę było zniszczeniem sobie dłoni domestosem;) Minął jakiś czas i u mnie było kolejne zaostrzenie stanu skóry i znowu widziałyśmy się na kawie i znowu ta sama śpiewka, że ją zaraziłam ;) Tym razem się okazało, że używała bez rękawiczek płynu do czyszczenia grilla na kafelkach :)

Tak jak wspomniałam używam maści  z dziegdzciem, jej zapach nie jest  przyjemny ale przynajmniej w moim wypadku skóra nie jest sucha i łuszcząca się i spokojnie mogę wyprostować palce, co przy egzemie nie jest takie proste ;) Oprócz tego jakiś czas temu kupiłam sobie żel z aloesu (mój ma  zawartość 99,9% aloesu). Co prawda on tylko nawilża, a przy egzemie trzeba natłuszczać skórę, to świetnie sobie radzi z zaczerwienieniem i łagodzi je. Olej kokosowy też jest dobry ale nie do dłoni, stosuję go na resztę ciała i przede wszystkim  na moje suche włosy.


Mam nadzieję że komuś pomogę tym tekstem, kto się zmaga, tak jak ja z chorobami skóry. Życzę Wam byście nie spotkali na swojej drodze ludzi, którzy wszystko wiedzą najlepiej i powodują, że się jeszcze bardziej się denerwujecie i stresujecie swoim problemem.